DROGA KRZYŻOWA z błogosławionym Stanisławem Starowieyskim
WPROWADZENIE
Nie ma Chrystusa bez krzyża. Nie ma chrześcijaństwa bez krzyża.
A zatem nie ma i nigdy nie będzie chrześcijanina bez krzyża. Wiara to nie tylko pobożne odmawianie pacierzy, to nie tylko przyjmowanie sakramentów świętych, to nie tylko znajomość Ewangelii. Wiara to przede wszystkim naśladowanie Chrystusa, który przychodzi do nas z krzyżem.
(chwila ciszy)
Czy chcemy, czy nie to i tak kiedyś w naszym życiu, jak w życiu błogosławionego Stanisława, napotkamy krzyż -możemy być tego pewni. Bo bez krzyża właściwie nie ma już nic… tylko słowa. Jedynie miłość potrafi przyjąć krzyż w każdej chwili, już dziś, bez przymusu.
„JA JESTEM DROGĄ” – mówi Jezus o sobie… i zaprasza nas do wejścia na tę drogę.
MIŁOŚĆ… o ile ona większa, silniejsza od nienawiści.
Stacja I JEZUS SKAZANY NA ŚMIERĆ
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Najtrudniej jest chyba usłyszeć: „UMRZESZ… DZIŚ UMRZESZ… To dzień twojej śmierci.”
Każdy rozumny człowiek wie, że kiedyś umrze, lecz ta świadomość nieuchronnego kresu życia nie paraliżuje na co dzień działalności człowieka.
Najtrudniej jest człowiekowi przyjąć wyrok … ale do tego wyroku się dojrzewa … Jezus przez trzy lata przygotowywał swoich uczniów, że będzie cierpiał, że poniesie krzyż, że ziarno pszeniczne musi obumrzeć, aby wydać plon …
…poprzez Zamojską Rotundę, lubelskie więzienie, kwarantannę Sachsenhausen, aż po Dachau Bóg przygotowywał duszę błogosławionego na ten szczególny dzień zjednoczenia; całe jego życie było stopniowym dojrzewaniem do podjęcia ostatniej drogi. „Jeżeli Pan Jezus — mawiał błogosławiony Stanisław – w pewnej chwili żąda poświecenia Mu czegoś, na co przedtem zezwalał, nie można Mu tego odmówić…”
Módlmy się … spraw, Panie, niech miłosierdzie Twoje zasłoni tamten skazujący wyrok, wszystkie wyroki następne, a wśród nich i moje …
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
Stacja II KRZYŻ NA PLECACH
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
To nie Jezus przyniósł krzyż na ziemię… On raczej przyniósł sposób jego noszenia. Ale dziś krzyż jest rzeczą, której pragniemy umknąć za wszelką cenę… W przeszłości śpiewano hymny ku czci krzyża… dziś wyśpiewuje się hymny ku czci przyjemności, a świat zrobił z niej receptę na szczęście. Szukamy lekkiej, łatwej i przyjemnej miłości, szukamy podobnej przyjaźni, nauki, pracy, a także nie wymagającej od nas poświęcenia wiary i religii… Popatrz jednak dalej. Widzisz, tak już jest, że siłę, hart ducha i ciała zdobywa się przez przyjmowanie, a nie odrzucanie ciężaru, zadań, zasad i obowiązków.
Życie błogosławionego Stanisława było codziennym przyjmowaniem ciężaru odpowiedzialnej miłości; wiary, która wymaga; wyrzeczenia się dróg łatwizny, która czyni człowieka słabym i pustym. Módlmy się… podziel się Panie ze mną Twoją odwagą i wiernością w dźwiganiu krzyża.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA III UPADEK PIERWSZY
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Grzech nie jest abstrakcją, nie jest też pojęciem, ale RZECZYWISTOŚCIĄ tak konkretną, że zwala z nóg i przygniata do ziemi…
…nie przygniótł jednak Stanisława, nie odebrał Mu wiary… nawet w Dachau. Lęk nie zdominował jego myślenia, nie spowodował paraliżu człowieczeństwa. Jego życie to w tamtej chwili był obóz koncentracyjny i ludzie, z którymi współcierpiał.
„Czegóż nie warto zrobić i poświęcić, by tyle dusz ginących ratować, o Panie Jezu! Choć sam godny potępienia, proszę Cię, Panie, za siebie i innych: zmiłuj się nad nami, nie pozwól, byśmy to, coś nam w miłosierdziu przeznaczył, dobrowolnie utracili. Zlituj się, Panie, i mnie, tonącemu, pozwól innych z toni ratować”.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA IV MATKA
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Ludzie, którzy się kochają i przebywają ze sobą znają język miłości. Za pomocą zwykłych gestów, spojrzeń umieją wyrazić swoje myśli, uczucia, emocje. W czasie krzyżowej drogi, w czasie tego spotkania nie padło ani jedno słowo o miłości. A przecież tyle jest ciepła przy tej stacji, bo obecna była MATKA. To obecność jest najprostszym sprawdzianem miłości. MATKA …nie mogła w niczym pomóc, po prostu była. I Jezus wiedział, że nie jest sam.
„Kochana Maryśku … jestem zdrów i czuję się dobrze. Dziękuję Ci najmocniej za Twój list i za dobre wieści. Jestem zdrów i czuje się całkiem dobrze.” – i tyle o sobie … listy „jak nie z obozu” -pełne troski o dzieci, o żonę. Mogły być takie, bo po Bogu to rodzina dodawała mu sity. Nawet w obozie miał dla kogo żyć …
Matko Bolesna, naucz nas wiernego i mężnego chodzenia za Jezusem… Matko, pozwól nam nie tyle szukać pociechy, ile dawać pociechę i z miłością troszczyć się o najbliższych …
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA V SZYMON PRZYMUSZONY
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Musiał być zmęczony, gdy wracał z pola po pracy. Nic dziwnego, że nie miał ochoty na spotkanie, wolał zejść z drogi, którą szedł Chrystus. Ale go przymusili, żeby niósł krzyż Jego.
Wielu się wybrzydza na taką miłość przymuszoną. Mówią: „to żadna miłość”. Mówią też, że miłość prawdziwa to taka, która sama z serca się wylewa, która pełna jest radości, entuzjazmu i gotowości, by oddać wszystko. Może i tak, ale ile jest takiej miłości na świecie? Niewiele.
Niewiele, ale jest. Obecna była również w czasach pogardy … w Dachau. W obozie błogosławiony Stanisław okazał się prawdziwym kołem ratunkowym dla innych, żyjących w nieludzkich warunkach. Wokół siebie dostrzegał nie tylko potrzebujących pociechy duchowej, ale i materialnej. Na ile okoliczności pozwalały, na tyle zajmował się jej organizacją. Był podporą dla wielu, wielkodusznie dzieląc się z bardziej potrzebującymi, nie bacząc, że go ktoś wykorzystuje.
O każdej porze dnia i nocy, w samotności i wśród ludzi, podczas pracy i odpoczynku, niechaj będę gotów, zostawić wszystko i pójść za Tobą jak on.
Trzeba mi przymusić się do miłości, nie mogę czekać, aż się samo serce obudzi, bo życie mi przejdzie na czekaniu, a serce wystygnie. Miłość nigdy nie mówi drugiemu „musisz”, ale sobie ciągle powtarza „muszę”.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA VI MIŁOŚĆ WERONIKI
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Taka odważna i konkretna jest ta miłość Weroniki. Strach niekiedy paraliżuje działanie człowieka, innym razem wyzwala ogromną energię.
Łokciami przepycha się przez tłum, pokonuje nieśmiałość, rozkłada chustę, ociera twarz i wcale się nie boi. Miłość bez odwagi jest bezsilna. Coraz więcej takiej miłości bezsilnej wokół nas, przestraszonej. Dlatego zło staje się coraz bardziej krzykliwe i bezczelne.
Miłość Stanisława jak miłość Weroniki… w obozowej poniewierce, otoczona zewsząd ziejącą nienawiścią , tylko odważna, konkretna miłość mogła doprowadzić go w tych warunkach do świętości.
Jaka jest twoja miłość do Jezusa? Jeśli nie odważna, gotowa Go bronić przed śmiesznością i ironią – to jest to miłość bezsilna.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA VII DRUGI UPADEK
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Kolejny upadek Jezusa w drodze na Golgotę. Jezus słabnie, ale powstaje, aby iść dalej aż do samego końca, do kresu swego przeznaczenia.
Nie łudź się, nie dadzą ci spokoju. Taka jest kolej rzeczy, że ci, którzy pełzają, ściągają w dół tych, którzy są na wierzchu. Ci, co tarzają się w błocie, ochlapują nim tych, którzy pozostali czyści. Czemu? Żeby nikt się nie wyróżniał, bo jeśli wszyscy są brudni, znaczyć będzie, że brud jest normą, czymś ludzkim, czymś zwyczajnym. Na pewno słyszysz wokół takie usprawiedliwienia dla zła, dla grzechu. Wszyscy tak robią, nad czym się tu zastanawiać, taki jest świat, tacy są ludzie, takie jest życie.
Diabeł wymyślnymi sposobami wciąż wystawiał go na próby, dotkliwe doświadczenia, jakimi były świerzb, głód, prysznice na mrozie, choroba żył w nogach i mordercza praca przy niwelacji ziemi, dźwiganie kotłów, a to wszystko o głodzie i przy zimowych temperaturach…
„…Z ufnością i nadzieją, ale i z najgłębszym przekonaniem o mej nie-godności idę, Panie, do Ciebie, będę robił, co każesz, a co z tego będzie, ze wszystkim i zawsze Tobie pozostawiam … nie pogardzaj nędznym, słabym i upadającym…”
Pamiętaj, nawet, gdyby wszyscy wokół pogodzili się z upadkiem, ty powstawaj i patrz na wszystko w prawdzie i prostocie, nazywając brud – brudem, grzech -grzechem, zło – złem .
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA VIII NIEWIASTY PŁACZĄCE
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Płaczecie nade mną, dzięki wam za to. Wasze łzy nie uratują mnie przed konaniem i śmiercią. Trzeba jednak, aby wasze łzy pomogły mi zbawić was i dzieci wasze.
Stanisław chciał tych łez w obozie zaoszczędzić innym. Jego wiara przekazana mu przez rodziców, umocniona stworzeniem silnej rodziny i oddaniem się Akcji Katolickiej, nie tylko obroniła się w najcięższej obozowej próbie, ale w skrajnie trudnych doświadczeniach promieniowała na współwięźniów, umacniając ich często zagubione serca. W jego bliskości, będąc sponiewieranym, chciało się wierzyć w ostateczne zwycięstwo dobra nad złem .
Pamiętaj, jeśli przynosisz współczucie, to delikatnie, jeśli obecność, to dyskretnie, jeśli płacz, to nie za głośno, jeśli miłość, to pokornie…
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA IX UPADEK OSTATNI
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Do celu dochodzą tylko ci, którzy idą. I nie jest najważniejsze, ile razy człowiek upadnie, czy tylko raz, czy tysiąc, czy może więcej. Najważniejsze jest, że chce iść dalej. Że dla tego celu gotowy jest powstać raz jeszcze.
„Panie, Ty znasz moją słabość i także ja ją znam. Ufając więc jedynie Twojej Łasce i Twojej Wierności mówię Ci, iż pragnę, aby między mną a grzechem wszystko było skończone. Ja mówię: „DOŚĆ”, Ty zaś odnów we mnie Ducha stałego. Uznaję, że umarłem dla grzechu”
Nie lękaj się. Jest Łaska, gdyby nie to, nie byłoby nic oprócz lęku!
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA X OBNAŻENIE Z SZAT
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Stajesz się nagim, aby nie mając już niczego |r:./c/r hojniej obdarowywać sobą.
Czy zdajecie sobie sprawę, czym był Bóg za drutami, kiedy nie było żadnej nadziei? … Stanisław niósł nadzieję w Jezusie Chrystusie. Nie miał majątku, żadnych dóbr materialnych, ale miał bogactwo wewnętrzne, którym obdarowywał innych. Dawał im swoją wiarę i swoją miłość. Dystans do wartości materialnych pomógł mu zbudować w SERCU królestwo Bożego Ducha. Wolny od ziemskich przy-wiązań, mógł wołać z całym przekonaniem: „Gdy się wszystko porzuci dla Pana Jezusa, gdy nie ma już nic, co jest związane ze światem, to WSZYSTKO staje się lżejsze, człowieka już nic nie wiąże, na niczym mu nie zależy, jedynie na Miłości Bożej”.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA XI PRZYBICIE DO KRZYŻA
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Naczelnym hasłem naszych czasów stała się wolność. Wolność we wszystkim, wolność od wszystkiego, wolność w każdej sytuacji, wolność nieskrępowana i nieograniczona niczym. A Chrystus …. przy tej stacji podwójnie taką wolność przekreśla.
Chrystus zgodził się na krzyż, przyjął tak straszne ograniczenie, czy wręcz zaprzeczenie wolności, jakim było przyjęcie krzyża, pozwolił się również na nim unieruchomić. Po co to wszystko?
Abyśmy mogli być prawdziwie wolni – wolni od zła.
Aby być rzeczywiście wolnym, człowiek musi zacząć zobowiązywać samego siebie. Wolność zatem stale muszę zdobywać. Nie jest ona ulgą – lecz trudem wielkości. Po to Bóg dał mi wolną wolę, abym stawał się wielkim człowiekiem, wielkim przez oddanie, przez służbę i przez miłość. Aby człowiek we mnie był olbrzymem a nie karłem. Bo cóż to jest za wolność, która niszczy mnie samego albo niszczy innych.
Stanisław przez swoje życie przybity do krzyża obowiązków, nawet tych obozowych, został wierny Bogu, rodzinie i Ojczyźnie …DO KOŃCA.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA XII ŚMIERĆ NA KRZYŻU
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
I oto doszliśmy na szczyt. Zanim jednak miłość na tym szczycie skona, będzie jeszcze poddana jednej próbie. W najtrudniejszej godzinie Jezus jest otoczony ludźmi, którzy Go znieważają: „Jeśli jesteś Synem Bożym, zejdź z krzyża, a uwierzymy Ci, nie pozostawaj w tym stanie. Znajdź inny sposób, by nas zbawić.” On jednak trwał…
Ostatnie dni Stanisławowej drogi krzyżowej to dla nas potomnych przesłanie. Pokryły się one z dniami Wielkiego Tygodnia. Największe cierpienie przyszło w Wielką Środę i Wielki Piątek. Powolne umieranie dokonywało się w Triduum Paschalnym, narodziny dla nieba o przedświcie Poranka Wielkanocnego. W Wielki Piątek 1941 roku zmasakrowano Jego ciało, współwięźniowie zanieśli go pod druty, gdzie ówczesny współwięzień, a niedawny proboszcz ks. Maj, serdeczny jego przyjaciel, wyspowiadał go przez druty dzielące księży od ludzi świeckich, a w nocy z Wielkiej Soboty na Niedzielę Zmartwychwstania umarł jako męczennik za wiarę.
Pamiętaj, że najważniejsza walka, jaką musisz stoczyć w życiu, to walka o wierność. Wierność miłości, obowiązkom, zasadom, ludziom, sobie i Bogu. Aż po ostatni akt: „Wykonało się”.
Niech i nasza śmierć stanie się ostatnim, definitywnym, najwyższym darem miłości, Twojej miłości w naszym sercu, ku Ojcu i ku ludziom, ku wszystkiemu, co potrzebuje zbawienia. W ręce Twoje, Panie, oddajemy nasze życie i naszą śmierć. Błogosławiony Stanisławie módl się za nami!
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
STACJA XIII MATKA POD KRZYŻEM
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
„Czy teraz odważysz się jeszcze wierzyć, że jesteś wybrana spośród innych niewiast, że znalazłaś laskę u Boga?”
Patrząc po ludzku, były wtedy wszystkie powody, by zawołać do Boga: „Oszukałeś mnie!”, i zejść z Kalwarii. Ona nie zeszła. Bóg poddał próbie na Kalwarii Maryję, jak poddał próbie lud na pustyni, by zobaczyć to, co miała w sercu. Co znalazł w Jej sercu? Niewzruszone „TAK” „AMEN”, nawet mocniejsze niż w chwili zwiastowania. Najmniejszego sprzeciwu woli, absolutna uległość i dyspozycyjność. Od początku do końca pozwala Bogu decydować o wszystkim.
Jakże w takim razie żałosna jest moja reakcja, kiedy Bóg ode mnie żąda oddania czegoś, do czego może się za bardzo przywiązałem, kiedy ingeruje w moje plany, kiedy je przekreśla swoją wolą. Albo gdy przychodzi klęska za klęską. Jakiż we mnie bunt, krzyk i lament!
Mamy wtedy Matkę; wypróbowaną we wszystkim. Idźmy więc do Niej i powiedzmy Jej z prostotą:
„ Maryjo, pomagaj nam nie czynić naszej woli, odsłoń nam nową radość dawania czegoś Bogu, dopóki korzystamy z tego życia, zamiast domagać się od Boga, aby to On nam ciągle dawał”.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY… I TY KTÓRAŚ WSPÓŁCIERPIAŁA…
STACJA XIV POGRZEB
KŁANIAMY Cl SIĘ PANIE JEZU CHRYSTE I BŁOGOSŁAWIMY TOBIE…
Jego żona otrzymała krótkie zawiadomienie, że mąż umarł na zapalenie płuc. Potem przysłali paczkę z urną z prochami i ustaloną datą śmierci – 13 IV 1941 roku.
Pochowaliśmy tę urnę z prochami na cmentarzu w naszym parku, przy klasztorze sióstr Franciszkanek Misjonarek Maryi – w maju 1941 roku …
Ludzie, którzy myślą jedynie o robieniu interesów, urządzaniu się, o kupowaniu, sprzedawaniu, pomnażaniu, mogą w pewnym momencie poczuć lęk. Ludzie, którzy widzą u siebie tylko ciało i próbują ciągle je obłaskawiać przyjemnościami, mogą w pewnym momencie poczuć lęk. Bo prędzej, czy później w zasięgu wzroku pojawi się śmierć i grób, który tak niewiele potrafi pomieścić. Dla nich śmierć oznaczać będzie utratę wszystkiego.
Dla tych, którzy nie budowali majątku, ale miłość – grób będzie miejscem nadziei. Bo miłość, i tylko miłość, na śmierć nie umiera.
Przy tej stacji stań się wspólnikiem nadziei! To znaczy, pozwól Bogu, by cię rozczarował, by cię zawiódł za każdym razem, kiedy zechce. To znaczy, uznaj, że wszystkie twoje trudy, zmęczenie, szlachetne życie i uczciwość, opanowanie ciała i trud rozwoju ducha, służba drugim i miłość za darmo – że TO WSZYSTKO – co dziś wiele potu, łez i zmęczenia cię kosztuje, że całe twoje cierpienie i ciężar życia nie jest absurdem, że ma sens, ponieważ powstanie z martwych.
Stań się wspólnikiem nadziei! To znaczy, przyjmij, że Bóg nie tylko jest, ale że kiedyś będzie twój – jako twoje szczęście.
KTÓRYŚ ZA NAS CIERPIAŁ RANY…
zakończenie
„Nikt mi życia nie zabiera, lecz ja od siebie je oddaję. Mam moc je oddać i mam moc je znów odzyskać”
W podejściu do człowieka Chrystus posługuje się mocą miłości. Nie spodziewajmy się zatem, że dziś czy kiedy indziej stanie przed nami i przymusi nas do czegokolwiek – groźbą czy krzykiem, potęgą jakiegoś cudu, że będzie nas zniewalał swoją wszechmocą. Nigdy tego nie robi. Nawet wtedy, gdy człowiek odrzuca Boga ze wzgardą i obojętnością. Bóg chce zdobyć człowieka, ale od strony serca i jego duszy – od strony wnętrza. Dlatego pokazuje nam moc swojej miłości, która potrafi oddać swoje życie za każdego z nas, za mnie …
Ale jeśli umarł za nas – to nie należymy już do siebie. Nie możemy sobą dowolnie rozporządzać, nie należymy już do samych siebie. Nie możemy żyć byle jak.
Jesteśmy odkupieni – kupieni za Krew i powierzeni sobie samym z nadzieją, którą Bóg w nas pokłada, że sytuację swoją odczytamy poprawnie, tak jak uczynił to błogosławiony Stanisław Kostka Starowieyski. Pozostał wierny Temu, który nam pozostał wierny, i wybrał śmierć, aby DAĆ NAM ŻYCIE.